
Po jeziorach mazurskich pływam od lat. Obserwuję zachodzące zmiany, widzę rozwój infrastruktury, ale też ogromny przyrost liczby jachtów.
Większość osób ma swój własny, ulubiony sposób pływania. Dla mnie jest to jakiś rodzaj włóczęgi. Uwielbiam nocowanie „na dziko”, małe ognisko na kawałku płaskiego brzegu, ciszę nocy i chlupot wody.
Z drugiej strony uważam, że nie ma piękniejszego dźwięku, niż chór stukających o maszty lin dziesiątek jachtów w porcie. Uwielbiam też wspólne śpiewy na kei przy świeczkach.
Dzielę się z Wami miejscami, które zwykle odwiedzam pływając Szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich. Może znajdziecie coś dla siebie? A może zechcecie się podzielić swoimi ulubionymi miejscami?
Zapraszam.
